Dramat dwójki emerytów , którzy znają się od wielu lat i przeżyli wspólnie najważniejsze chwile życia.Emocjonujący pod względem psychologicznym, rozgrywający się na tle sielakowej, prowincjonalnej Anglii.
Pojawiają się liczne pytania, o głębokie przywiązanie do siebie w obliczu spraw kryzysowych , o lojalność, czy zwyklą ludzką solidarność i serdeczność.
Któż z nas nie chciałby, w obliczu takiego zagrożenia, jakim staje się ewentualny atak nuklearny, spędzić wspólnie być może ostatniego czasu , który z życia pozostał- z najbliższą sercu osobą?
Obraz posiada spory potencjał melodramatu.Za kurtyną kolorowej, zabawnej animacji kryją się pytania o sens stałych, długoletnich związków.
Czy warto być razem i zawsze wspierać się w złych chwilach?
Wiele filmów jest, o podobnej tematyce.Wszystkie znane hollywoodzkie "happy endy" dostarczają podobnych emocji towarzyszących seansowi, ale jednak tu mamy coś zupełnie innego.Tą wyboistą, trudną drogą prowadzi nas forma-od naiwnej , jaką jest bajka, do poważnej i poruszającej tematy wojenne oraz egzystencjonalne.Coś co z założenia miało być zabawne przestaje nim być w drugiej połowie filmu i powoduje , że popadamy ze skrajności , w kolejną skrajność.Doceniam głębszy, sentymentalny wydźwięk "When the Wind Blows" i gorąco polecam innym.